Pan Leszek od 30 lat sprzedaje na wschowskim targu. Asortyment ma bardzo szeroki, ale przede wszystkim skupia się na pościelach.
- Teraz jestem już na emeryturze, więc mam zdecydowanie mniej stresu. Nie pracuję pod presją. Przyjeżdżam kiedy chcę i o której chcę – mówi pan Leszek.
Wiele lat temu, jak przekonuje - było o wiele prościej. Opłaty targowe tańsze, towar tańszy, a ludzie przychodzili bez względu na pogodę.
- Teraz wystarczy, że trochę deszcz popada i klienci uciekają do domów – komentuje.
Starsza pani trzymająca w dłoniach czarne spodnie od razu zaznacza, że we Wschowie mieszka dopiero od ośmiu miesięcy. Przeprowadziła się tu ze Sławy.
- Wschowski targ odkryłam od razu i od początku chętnie tu przychodzę. Mam już swoich ulubionych sprzedawców. Dziś kupuję spodnie dla siebie i córki – tłumaczy.
To prawda, największym atutem takich miejsc, jest bliska relacja, w jaką wchodzą ze sobą sprzedawcy i klienci. Wymieniają uprzejmości, dopytują wzajemnie o zdrowie.
- Te spodnie będą na mnie dobre? - 83 – latka zwraca się do pani Barbary, sprzedawczyni.
- Ostatnio brała pani ten sam numer, takie czarne, trzy na cztery i świetnie pasowały – zapewnia pani Barbara.
- Tak, tak. Wysłałam je córce i była zadowolona – uśmiecha się seniorka.
Sprzedawcy przyjeżdżają na targowisko po godzinie 6.00.
- Jestem od 6.30. Dwie godziny zajmuje mi rozstawianie straganu. Najgorzej kiedy pada deszcz– relacjonuje Marzena Kaczmarek – Zielińska.
Pani Marzena pracuje tu od wielu długich lat a za największy atut swojej pracy uważa sympatyczne towarzystwo.
- Mam na myśli zarówno handlujących, jak i klientów. U nas zawsze jest wesoło. Duże się śmiejemy i czas jakoś leci – zapewnia pani Marzena.
Stragany zwijane są około 12.00 i do godziny 14.00 targ się wyludnia.
- Kiedyś staliśmy dłużej do godz. 14.00, ale odkąd pojawiło się tyle marketów, trzeba było skrócić czas pracy – wyjaśnia Ludwika Ćwik, która sprzedaje firanki.
Pani Ludwika na wschowskim targu jest dwa razy w tygodniu, w pozostałe dni odwiedza inne punkty targowe m.in. w Sławie i we Włoszakowicach,
- Największy ruch jest w sobotę w Sławie – przyznaje L. Ćwik.
Halina Sękowska wpadła dziś na targ przy okazji. Na co dzień mieszka w Lipinkach, a do Wschowy przyjechała w interesach.
- Miałam do załatwienia sprawę urzędową. Przy okazji zaszłam na targ. Ceny firanek są tu bardzo przystępne, a firanki bardzo ładne. Na pewno coś dla siebie wybiorę – mówi pani Halinka.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?