Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To jest rok Andrzeja Troca, artysty surrealisty z Zielonej Góry

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Wideo
od 16 lat
Andrzej Troc ma powody do świętowania, nie tylko dlatego, że został laureatem Nagrody Kulturalnej Prezydenta Miasta, obchodzi podwójny jubileusz – 30-lecie pracy twórczej i 70-lecie urodzin. No i właśnie otworzył swoją kolejną wystawę „Malowanie w mojej głowie”. Można ją oglądać do końca listopada w Galerii Warto jest pomagać w Zielonej Górze.

- Niesamowita wyobraźnia! Fantastyczny człowiek! Zawsze mówię, że chciałabym choć raz wejść do Jędrusia głowy – mówi Agnieszka Hryniewicz, która sama ma artystyczną duszę i podczas otwarcia jubileuszowej wystawy Andrzej Troca przyniosła mu prezent. Surrealistyczny obraz, na którym jest… Andrzej Troc. Niespodzianek, pięknych słów, życzeń i podziękowań było wiele…

[g]9490865[/polecane]

Rysujący malarz - tak mówi o sobie Andrzej Troc, dla którego najważniejsi są ludzie

Jubilat nie krył zadowolenia i skromnie przyznał, że jest rysującym malarzem, bo lubi łączyć obie te rzeczy, które dla niego są terapią. Dzięki tej pasji jego życie stało się spokojniejsze i przyniosło wiele pozytywnej energii. Przyznaje, że teraz jest szczęśliwy. Bo czego można chcieć więcej? Jest zdrowy, ma kochającą żonę, która go we wszystkim wspiera i zwalnia z domowych obowiązków, gdy zamyka się na kilka godzin w pracowni i maluje. Ma psa Kajtusia, który wyciąga go codziennie na spacer. I ma – co bardzo ceni – grono fantastycznych przyjaciół, na których można zawsze liczyć.
- A ludzie są dla mnie najważniejsi. Dają moc, której nie da się opisać – przyznaje artysta i po namyślę dodaje, że ma jeszcze tylko jedno marzenie: Chciałby pozwiedzać z żoną trochę świata!

Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny
Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Malowanie to jego terapia, pasja i ciągłe poszukiwanie

Malować zaczął w dzieciństwie. Podpatrywał rodziców. Matka malowała pięknie kwiaty, ojciec – karykatury. Próbował wiec swych sił od najmłodszych lat. Rodzina, potem koledzy w szkole, mówili, pięknie tworzy. Nie wierzył w to. Swoje prace oddawał kolegom, którzy na lekcjach dostawali bardzo dobre oceny za rysunki. On? Ciągle mu się wydawało, że nie jest dobry w tym co robi. Z czasem więc odstawił na bok swoją pasję… Wrócił do niej dopiero w latach 90. ubiegłego wieku.
Szukał rozwiązania swoich zdrowotnych problemów. Długo walczył z depresją. Początkowo rysowanie traktował jako formę autoterapii. Pierwsze jego rysunki były czarno-białe, wykonane tuszem, na papierze A4.
- Byłem poszukiwaczem, ale odnalazłem się w surrealizmie, który pozwala mi najbardziej się wypowiedzieć, nie ogranicza i wyzwala różne emocje, które są we mnie – przyznaje Andrzej Troc. - . Lubię wszystkich surrealistów na świecie, są moją inspiracją, ale mam trzech mistrzów: Beksiński, który daje duszę, Picasso, który ma niesamowitą łatwość przekazu i Makowski, który też jest mi bliski. Moje pajace są jednak bardziej okrutne...

Andrzej Troc i Agnieszka Hryniewicz
Andrzej Troc i Agnieszka Hryniewicz Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Obserwuje to, co dzieje się wokół niego

Inspiracje czerpie z życia. Chodzi i obserwuje. Spogląda na ludzkie twarze, ręce, stara się zapamiętać grymasy, gesty, które potem przelewa na swoje dzieła, które często pokazują postacie karykaturalne, zdeformowane, zniszczone...
- Przeżywam świat po swojemu. Wydarzenie mają na mnie i na to co maluję wielki wpływ. Kiedy byłem w Oświęcimiu, nie mogłem się otrząsnąć… Że człowiek człowiekowi sprawił taki los – wspomina. – Teraz pandemia, wojna w Ukrainie, Izrael…. To wszystko powoduje, że muszę te przeżycia, które są ze mną, przelewać na obrazy.
Na wystawie zaprezentował 15 prac o różnej tematyce, by pokazać „malowanie w jego głowie”.

Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny
Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

A co o Andrzej Trocu i jego twórczości sądzą inni?

Kajetan Suder (zespół Biała Ćma):
- O Andrzeju Trocu krótko, bo szkoda słów, gdy mamy okazję naocznie podziwiać jego dzieła. Dla mnie osobiście jego surrealizm jest podprogowym zobrazowaniem rzeczywistości. Czyli naszych bliskich, sąsiadów, rodzin, nas samych. I to w unikalnym, fantazyjnym wydaniu. Odbierając jego niezwykłą sztukę odnajduję siebie. Ta groteskowa postać z nosem krogulca. Ten maszkaron z podejrzliwym wzrokiem. Ten błazen na szybko poszukujący odwzorowań w moich prywatnych mapach rzeczywistości. Odbieram Troca prywatnie. Mocno, ale po cichu. Nie jestem znawcą. Jestem fanem.

Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny
Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Tomasz Daiksler, prezes Okręgu Zielonogórskiego Związku Polskich Artystów Plastyków:
- Andrzej Troc jest artystą utalentowanym, cenionym i bardzo pracowitym. Wciąż się rozwija i poszukuje. Wkłada w swoją twórczość całą duszę. Dzięki swojemu wypracowanemu charakterystycznemu stylowi jest już rozpoznawalny w świecie artystycznym. Andrzej jest również wspaniałym człowiekiem. Bezinteresownie jako wolontariusz pomógł nam przeprowadzić remont naszej Galerii Sztuki Pro Arte w Zielonej Górze, za co jesteśmy mu jako Okręg Zielonogórski Związku Polskich Artystów Plastyków przeogromnie wdzięczni. Stał się bliski naszemu sercu. Andrzeja Troca cenię sobie przede wszystkim jako człowieka. Jest sobą, jest autentyczny, nikogo nie udaje. Jest osobą, która po prostu samym byciem sobą już ma wpływ na drugiego człowieka.

Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny
Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Kamil "Wrathu" Kwiatkowski (muzyk):
- Był lipiec 2022. Pamiętam wizytę w pracowni i w domu pana Andrzeja. Na pewno zrobiła na mnie wrażenie liczba obrazów. I choć każdy przedstawiał coś innego, wszystkie były bardzo spójne. Innymi słowy, na pierwszy rzut oka było widać styl pana Andrzeja. Chciałem zobaczyć, jak najwięcej jego dzieł i zaczęliśmy przeglądać zbiór takich nieoprawionych. Za każdym razem była to pewna zagadka, co przedstawiają i czasem to skojarzenie mogło się rozminąć z faktyczną, niecodzienną inspiracją. Zaciekawił mnie ten, który został zainspirowany lądowaniem łazika Perseverance na Marsie w lutym 2021. Przyglądałem się obrazowi i przyglądałem. Przyznałem panu Andrzejowi, że bardzo mi się podoba, więc tak po prostu powiedział, że to dla mnie. Byłem w szoku. Nie wiem, jak wiele czasu musiał spędzić nad tym obrazem, ale to właśnie mi przypadło otrzymanie go. Dostałem pozwolenie na użycie go jako okładki, ale by to zrobić, musiałem jakoś uzyskać obraz w wersji cyfrowej w dobrej jakości. Chodziłem od ksera do ksera, ale odmawiali, bo nie mieli sprzętu, który pozwoliłby na odwzorowanie tak dużego obrazu bez ryzyka uszkodzenia. Pozostało więc zrobienie mu zdjęcia, ale i tu trzeba było znaleźć odpowiednie miejsce i światło. Ostateczną digitalizację dzieła pana Troca zawdzięczam Hihi Kalisiak podczas wizyty na moich urodzinach w lutym br. około dwa lata po lądowaniu na Marsie. Potrzeba było jakichś trzech osób i całej kuchni, ale udało się. Obrazu użyłem jako okładki do singla do piosenki "Pain Go Away" z Maciejem Palickim. Nagraliśmy też minimalistyczny klip, na którym po prostu wykonujemy utwór na ścianie z obrazem. Ze względu na tak mocne powiązanie z tym utworem, wydawał się idealnym wyborem na okładkę, za czym przemawiała też czerwona paleta barw. Do dziś widzę go codziennie w swoim pokoju.

Andrzej Troc i Grzegorz Hryniewicz (Warto jest pomagać)
Andrzej Troc i Grzegorz Hryniewicz (Warto jest pomagać) Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Grzegorz Hryniewicz (prezes Stowarzyszenia Warto Jest Pomagać):
- Od dwóch i pół roku nasza siedziba mieści się w samym sercu Parku Tysiąclecia,. ul. Wazów 3 w Zielonej Górze. Postanowiłem otworzyć nową galerię wystaw pod nazwą Galeria WJP, od nazwy Stowarzyszenia „Warto jest pomagać”. Na swojej drodze spotkałem Jacka Katosa, który z kolei skontaktował mnie z zielonogórskim artystą Andrzejem Trocem. To był początek mojej drogi z Galerią WJP. Andrzej był pierwszym artystą, który miał wystawę swoich obrazów. Poznałem Andrzeja właśnie wtedy i tak zacząłem poznawać jego talent. To nie tylko artysta, ale cudowny człowiek. Od momentu gdy odbył się jego wernisaż, często odwiedza nasze Centrum Pomocy „Warto jest pomagać”, wspiera nasze działania, które mają na celu pomaganie drugiej osobie. Nasze spotkania, rozmowy i pozyskane przeze mnie informacje o tym wspaniałym artyście zmotywowały mnie do zgłoszenia Andrzeja do Nagrody Kulturalnej Miasta Zielona Góra. Został doceniony. Jestem dumny, że tak wielki artysta po raz kolejny ma wystawę u nas, w Galerii WJP. I to z powodu podwójnego jubileuszu. Obchodzi bowiem w tym roku 30 lat pracy twórczej i 70 urodziny. Duma mnie rozpiera...

Marek i Małgorzata Proboszowie z wizytą u Andrzeja Troca
Marek i Małgorzata Proboszowie z wizytą u Andrzeja Troca Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Marek i Małgorzata Proboszowie z USA (przyjechali do Zielonej Góry z monodramem „Powrót Norwida), którzy odwiedzili pracownię A. Troca podczas tegorocznego Winobrania:
- Urodzinowy Andrzej - artysta surrealista co pędzlem śwista jakby tańczył twista! Formą, kolorem, duszą i ciałem tworzy cudaczne dzieła! Z każdym dniem dotyka prawdy, dostrzega, wyobraża i rodzi kolejne cuda. Dzięki Ci za to, że jesteś sobą Jędrku! Andrzeju, Marzeno kolejnych 100 lat dla Was Kochani w zdrowiu, radości, twórczości i miłości do zgrzytu kości!!!

Andrzej Troc i Jacek Katos
Andrzej Troc i Jacek Katos Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Jacek Katos (poeta, filmowiec, reporter GL):
- Andrzeja Troca podziwiam. Andrzej Troc mi autentycznie i dogłębnie imponuje. Ale wcale nie, jak można by się spodziewać, oryginalnymi w swym wyrazie aspektami swojej sztuki. Niepowtarzalność świata, jaki Andrzej materializuje na swoich płótnach – owszem robi wrażenie na każdym, kto "odważy", zbliżyć się do jego malarstwa. Ale cóż, będąc nieskromnym powiem, nie surrealistycznym stylem Troc tak głęboko ujmuje, starego postdadaistę, poetę Katosa. Ha, ha, ha. Wszak ci wszyscy mistrzowie surrealizmu, których Andrzej wymienia mówiąc o swoich inspiracjach, ta cała ariergarda artystyczna początku XX wieku była mi bliska, odkąd pamiętam. I śmiem twierdzić, że ta cała bateria nowych kierunków sztuki, jakie objawiły się światu na przełomie XIX i XX wieku, dłużej prowadzi moje pióro niż Andrzeja pędzel. Dlatego wcale nie obszarami twórczej wyobraźni, które budzi powszechne zadziwienie, Andrzej mi imponuje. Aby jednak być dobrze zrozumianym w tym co chcę tu powiedzieć, muszę dodać, że absolutnie nie ujmuję kunsztu malarskiego Troca, który zawdzięcza poza talentem przede wszystkim, jak mi się wydaje, swojej nadzwyczajnej pracowitości. Aby materializować swoją nieposkromioną wyobraźnię na papierze czy płótnie, nie czeka na inspiracje, bo tego, jak sam mówi mu nie brakuje. Ci co go bliżej znają wiedzą, że jego "godziny malowania" są wpisane twardą kreską w grafik jego - nie co tygodniowych – ale codziennych działań i "obowiązków". Myślę, że to właśnie dzięki wytężonej i konsekwentnej pracy w budowaniu tych swoich wielobarwnych i magicznych postaci oraz niekończących się światów, w jakich je osadza, zdobył umiejętność swobodnego i pewnego prowadzenia swojego pędzla. Kiedy oglądamy po raz pierwszy jego prace, to nietrudno zauważyć, że ma on swoje ulubione elementy i akcenty, które chętnie powtarza w różnych formach i konfiguracjach. I można by sądzić, że zaczynamy już znać i rozpoznawać te "trocowskie" gnomy czy pajace, i że siłą rzeczy powtarzające się akcenty nakreślają granice jego sztuki. Złośliwi mogliby tu stwierdzić, że wręcz ograniczają obszary zmaterializowanych na płótnie wizji Troca.

Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny
Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Bliskie spotkania z surrealizmem

Wprost przeciwnie! Kiedy wydaje nam się, że już znamy charakter jego malarstwa i wiemy, czego można spodziewać się po jego dziełach, wtedy Andrzej zaskakuje nas czymś zupełnie innym, nowym. Czasem czyni ten przywilej wybranym osobom i zaprasza je do swojej pracowni na bliskie spotkanie z jego surrealizmem. Najpierw pokazuje te największe obrazy na płótnie, ustawione pod ścianą jeden przy drugim, tak że ciężko im się nawet przyjrzeć. Potem wyciąga teczki z obrazami mniejszego formatu, pełne skończonych prac. W pewnym momencie nie wiadomo, czy to my pochłaniamy wizje Andrzeja, czy to może surrealistyczny świat Troca pochłania nas. I kiedy wydaje nam się, że już się oswoiliśmy z różnorodnością jego wizji i wydaje nam się, że znamy już jego styl i jesteśmy w stanie już rozpoznać jego dzieło, nawet nie widząc podpisu autora, to wtedy dzieje się coś zaskakującego. Z pakietu dziesiątek prac wyjmuje obraz, który absolutnie odstaje od naszego wyobrażenia o jego twórczości. Pokazuje swojemu gościowi "marsjańskie kratery" czy "psychopatycznego zająca", który absolutnie zaskakuje i zadziwia. Wtedy zazwyczaj jego gość mówi spontanicznie "Wow! Ten jest doskonały. Genialny. Nadzwyczajny. Ten jest najlepszy!". Wiem to, bo miałem tę o przyjemność zaobserwowania podobnej sytuacji kilkukrotnie. Ale znam ją też z autopsji.

Potrafi zadziwiać i zaskakiwać

Tak. Z pewnością Andrzej Troc potrafi zadziwić i zaskoczyć swoimi malarskimi wizjami wielu. Doskonale określa charakter Troca Iwona Peryt-Gierasymczuk w swoim szkicu o jego twórczość "Andrzej Troc – artysta surrealista, ale z innej bajki." Niezaprzeczalnie. Tak. Nie tym mi jednak imponuje. Zaraz dotrzemy do sedna mojej urodzinowej refleksji o Andrzeju Trocu. Ale potrzebne są jeszcze dwa słowa wprowadzenia. Można powiedzieć, że z Andrzejem poznaliśmy się dzięki miłości do zwierząt. Trzy lata temu ja i moja żona Ulka sprawiliśmy sobie psiaka - Solusia. W tym samym czasie Andrzej wraz ze swoją żoną Marzenką kupił sobie Kajtusia. Poznaliśmy się przypadkowo wychodząc z naszymi psiakami na spacer. I tak od słowa do słowa, od spaceru do spaceru zdążyliśmy się dobrze poznać, zaprzyjaźnić, a w razie potrzeby również nawzajem wspierać, ale przede wszystkim dzielić pozytywnymi emocjami. I tu od samego początku Andrzej zadziwiał mnie swoją otwartością do ludzi i szczerą, głęboką radością z najbardziej błahych powodów, z każdej można by rzec chwili życia.
Tym bardziej byłem mocno zdziwiony i poruszony, kiedy dowiedziałem się, że Andrzej "iks" lat temu cierpiał na depresję wagi tak ciężkiej, że trudno to sobie wyobrazić, kiedy poznaje się z czasem szczegóły choroby, z jaką walczył. Kiedy mówi o tym, jak wyglądał wówczas jego każdy dzień, trudno pojąć, ile wysiłku kosztowało to jego i jego najbliższych, z czym musiał się zmagać i walczyć każdego dnia, każdej godziny, minuty. Ale mimo że Andrzej sam tego nie ukrywa i czasem tylko skarży się cichutko, że do dziś odczuwa fizyczne skutki tej choroby, mi tutaj nie wypada zdradzać więcej szczegółów. Po prostu uwierzcie mi, że w podobnej konfrontacji z demonem, z jakim się wówczas zmagał niejeden twardziel, najnormalniej w świecie pęka... i znika.
Ostatecznie, z pewnością w dużej mierze dzięki nadzwyczajnemu wsparciu swojej żony Marzeny, Andrzej wygrywa walkę ze swoim demonem. I to nie tak jak sobie można wyobrazić, że któregoś dnia depresja go po prostu opuszcza i Andrzej wreszcie może spokojnie zatopić się spokojnie w rysowaniu, malowaniu, i tyle. Nie. To nie było zwykłe zwycięstwo z demonem, który go dręczył. On go nokautuje!

Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny
Podwójny jubileusz artysty surrealisty Andrzeja Troca: 30-lecie pracy twórczej oraz 70 urodziny Jacek Katos/ Tomasz Daiksler

Spacery Ferajny z Ptasiej Polanki

Skąd mogę to wiedzieć? Ano właśnie z tych naszych spacerów ferajny z "Psiej Polanki", kiedy większą grupą lub tylko z Kajtusiem i Solusiem robimy swoją codzienną trasę po Parku Poetów uważnie go obserwuję. I nikt inny tylko on właśnie jako pierwszy zagaduje obcych ludzi z uśmiechem na ustach życząc miłego dnia czy żartując w swoim stylu, to on cieszy się z każdej chwili spędzonej na spacerze, że przyroda jest piękna, że cudownie tak sobie spacerować ze swoim pieskiem, że naokoło jest zielono i słonecznie lub że jeszcze będzie zielono i słonecznie. Zachwyca się najprostszymi, najzwyklejszymi rzeczami, każdą chwilą spędzoną z rodziną czy z przyjaciółmi. W prostych słowach mówi o miłości do życia, jaką czuje w każdej chwili. Kiedy spacer się kończy, mówi do swojego pieska coś takiego: "No Kajtusiu, zrobiliśmy kolejne cztery kilometry, a teraz do domku, bo Marzenka czeka z pomidoróweczką i michą dla ciebie. A potem siatkóweczka, żużelek, wieczorny spacerek i mamy kolejny piękny dzień zaliczony."

Nie mogę wyjść z podziwu

A ja za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu, skąd on wciąż bierze tyle optymizmu i miłości do życia. I z jaką łatwością przychodzi mu dzielenie się nią z innymi. Zupełnie jakby te optymistyczne akcenty, o które sam kiedyś tak walczył, to były kwiaty, które rozdaje na ulicy przypadkowo napotkanym ludziom. I widać, że uwielbia to robić. Wystarczy, że ktoś kogo spotka na swojej drodze, na chwilę się zatrzyma, zareaguje na jego wesołą "zaczepkę", to wiadomo, że odwzajemni się tym samym, zatrzyma się na tę małą chwilkę wymiany pozytywnej energii i ruszy dalej w swoją stronę z uśmiechem na ustach.
Tak. Tym właśnie Andrzej Troc mi imponuje. Zachwytem nad najprostszymi codziennymi zdarzeniami. Kiedy emanuje radością z pomidorówki Marzenki czy kolejnego spaceru po parku z Kajtusiem. Tę jego emanacją ogromnej miłości do swojej żony, rodziny, przyjaciół, do życia.
I właśnie za to, w jaki sposób znokautował tego swojego demona, podziwiam Andrzej.
Ba! Jak się głębiej zastanowić, to dokopuje mu każdego dnia, rozmazując go bezlitośnie pędzlem nad swoim kolejnym surrealistyczną dziełem. Nad kolejną wizją świata, który wcale nie musi być piękny. Ale zawsze ma w sobie potężną dawkę głębokich przeżyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto