Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PRZYCZYNA DOLNA. Magdalena Wojcieszak walczy z rakiem. Potrzebna pomoc dla matki Antosi i Witka [ZDJĘCIA]

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
arch FB/ platforma Siępomaga
43 – letnia Magdalena Wojcieszak z Przyczyny Dolnej choruje na nowotwór złośliwy pęcherzyka żółciowego z naciekami na wątrobę. Matka dwójki małych dzieci: 11 -miesięcznej Antosi i 3 – letniego Witusia walczy o życie jak lwica. Potrzebuje jednak naszej pomocy. Można to zrobić na kilka sposób: poprzez zbiórkę na platformie Siępomaga lub biorąc udział w licytacjach na Facebooku. Sprawdźcie, co można wylicytować.

- Kiedy usłyszałam, że zostało mi pół roku życia, straciłam świat z oczu. Lekarze zrobili wszystko, co w ich mocy, kiedy znalazłam się na granicy życia i śmierci... Cudem uniknęłam tragedii, więc teraz postanowiłam, że zrobię wszystko, by życia trzymać się za wszelką cenę – pisze o sobie Magdalena Wojcieszak.

To miała być zwykła, planowana operacja usunięcia kamieni z woreczka żółciowego. Kilka dni w szpitalu, szybka regeneracja i powrót do domowych obowiązków. Niestety, tak się nie stało.

- Początkowo lekarze nie widzieli w moich dolegliwościach nic niepokojącego. Wszystko miało być w porządku. Ale objawy się nasilały, a ból przybierał na sile. W końcu podjęto decyzję o wykonaniu niezbędnych badań. Wchodziłam do szpitala na USG pełna nadziei. Chwilę później wiedziałam już, że nie wyjdę za kilka godzin. Rak zaatakował od środka dając o sobie znać bardzo dyskretnie. Właściwie, gdyby nie to, że moja skóra robiła się coraz bardziej żółta, nie wiedziałabym nadal co się dzieje. Żyłabym w błogiej nieświadomości, która stanowiła dla mnie śmiertelne niebezpieczeństwo – relacjonuje na platformie pomocowej Magdalena Wojcieszak.

Wtedy padało słowo rak.

- Jeszcze nie zdążyłam ochłonąć z pierwszego szoku, kiedy dowiedziałam się czegoś gorszego: jeśli nie zdecyduję się na leczenie natychmiast, za pół roku zniknę ze świata, bezpowrotnie. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nie wierzyłam. Ten szok trwał dosłownie chwilę. Później podjęłam decyzję, która zmieniła wszystko.
W domu dwójka małych dzieci, które stęsknione czekały na mój powrót. Miałabym się poddać bez walki? Nie mogłam! Powiedziałam lekarzom, że podejmę się każdej dostępnej terapii. Przejdę wszystko, by wyzdrowieć
– pisze Magda.

Niestety, standardowa chemioterapia w jej przypadku to za mało, ponieważ zmiany rakowe bardzo szybko się rozprzestrzeniają. Zaczęła więc szukać pomocy poza Polską i została zakwalifikowana na zabieg w Magdeburgu. Koszt operacji to ponad 250 tys. zł.

Pomoc na platformie Siępomaga ruszyła 6 listopada 2019 i potrwa do lutego 2020. Na chwilę obecną udało się zebrać blisko 90 tys. zł czyli ponad 34% potrzebnej sumy.

- Z dwóch operacji pierwsza mogłaby się odbyć już pod koniec listopada. Zawsze byłam dla innych, dbałam o moją rodzinę, pielęgnowałam maluszki. Antosia ma tylko 11 miesięcy, ona jeszcze nie wie, jaką walkę toczę każdego dnia. Mój synek, Wituś, niezwykle energiczny trzylatek coraz częściej dostrzega, że znikam na konsultacje, badania i zabiegi. Nie wiem, jak miałabym go przygotować na moją śmierć. One są całym moim światem, potrzebują mnie, a ja ich – apeluje o pomoc Magda. - Każdego dnia wstaje z łóżka z nadzieją. Wiem, że choroba nie odpuści, nie zniknie. Ale moja rodzina, dzieci, przyjaciele są moją siłą. Razem z nimi i dla nich prowadzę walkę. To nierówna batalia, bez Twojego wsparcia, z góry skazana na przegraną. Uśmiech, który gości na mojej twarzy to nie maska. To twarz człowieka, który wierzy, że jeszcze wszystko przed nim.

Pomoc dla Magdy: https://www.siepomaga.pl/uratuj-magde

Od kilku dni na Facebooku prężnie działa grupa POMOC DLA MAGDY. Każdy może do niej dołączyć.

W puli są m.in. wyroby jubilerskie, ubrania, kosmetyki, ciasta, torty, miód z rodzinnej pasieki, sesje fotograficzne, profesjonalny makijaż, pielęgnacja pupila, domowe pierogi, ręcznie malowane obrazy na płótnie, serwisowanie klimatyzacji, masaż, tatuaż, karnet na siłownię, karnet na jogę, lekcja śpiewu, książki, piękna kocia zawieszka na okno, spacer z alpakami, wizyta u barbera a nawet... puchar.

- Swoją karierę rozpocząłem we Wschowskim klubie motocrossawym w wieku 15 lat. Zdobyłem raz wicemistrza strefy zachodniej i dwa razy zostałem mistrzem. W tym roku przeszedłem do silniejszej grupy open, gdzie zdobyłem mistrza – pisze na grupie Dominik Kaźmierczak, który wystawił do licytacji puchar w cenie wywoławczej 30 zł.

Z kolei Roman Żaczyk, były prezes Spółki Komunalnej we Wschowie oddał na licytację własnoręcznie zbierane i suszone prawdziwki.

- Suszone prawdziwki. Słoiczek o objętości 3,5 litra pełen suszonych prawdziwków zebranych w tym roku w lubuskich lasach. Polecam wszystkim. Cena wywoławcza wynosi 100 zł, czas licytacji do 14 listopada br., do godziny 19.00 – pisze Roman Żaczyk.

Póki co grzyby osiągnęły wartość 350 zł.

Sprawdźcie w naszej galerii, co można wylicytować. Dołączcie do pomagających! Każdy może pomóc kupując lub wystawiając jakiś przedmiot. Każda złotówka jest dla Magdy na wagę złota

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wschowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto