- Zapraszam na pyszne ciasto – wita mnie już od progu Elżbieta Malcher.
Siedzimy w przytulnej kuchni ogrzewanej klasyczną angielką, która na myśl przywodzi dom rodzinny mojej babci. Pani Elżbieta stawia na stole gorącą kawę i gigantyczną porcję tortu orzechowego przekładanego domowym dżemem. Zajadam z apetytem, a pani Ela snuje przede mną swoją opowieść.
- Wychowałam się na wsi i całe życie tu mieszkam. Już jako mała dziewczynka, kiedy chodziłam wypasać krowy, brałam ze sobą igłę i nitkę – relacjonuje.
I tak narodziła się pasja do haftowania. Jej obrazy znane są w całej okolicy, ale z zasady ich nie sprzedaje.
- Tyle trudu i pracy wkłada się w taki obraz, że nie sposób go wycenić – mówi mieszkanka Wróblowa.
Raz się o to pokusiła. Podczas jednego ze sławskich kongresów kobiet pani Elżbieta miała wystawę. Jeden z jej autorskich, haftowanych obrazów, przedstawiał Jana Pawła II. W trakcie przerwy podeszła do niej uczestniczka kongresu.
- Dam 200 złotych za ten obraz – zaproponowała.
Wtedy w Elżbiecie Malcher aż się zagotowało.
- Kochana pani 150 zł kosztowała sama rama do obrazu, 89 złotych dałam za planszę, a 200 złotych za nici. Do tego należy doliczyć dojazd do Nowej Soli, który kosztował 40 zł. Mieszka tam specjalistka, która naciąga płótno na ramę. No i powrót z Nowej Soli kolejne 40 zł. A gdzie tu moja praca?! - wyliczyła pani Elżbieta.
Boli ją gdy ludzie nie potrafią docenić, jak wiele pracy kosztuje wyszycie obrazu. Im bardziej skomplikowany i większy tym ciężej, szczególnie gdy w plecach strzyka i oczy niedomagają.
- Ale uwielbiam to robić, bo wyszywanie wycisza mnie i uspokaja – mówi.
Czasami wyszywa coś dla przyjaciół. Jak choćby piękną baletnicę dla swojej fryzjerki czy sielankowy domek dla troskliwej lekarki.
- Muszę jednak wyznać, że jeden z obrazów, po usilnych prośbach, sprzedałam. To był piękny paw wyszyty na prezent dla mojego męża Jerzego. Ależ mi potem było głupio, że prezent dla Jurka sprzedałam i zrobiłam dla niego takiego samego pawia – śmieje się pani Elżbieta.
W czasach PRL -u ciężko było dostać wzory. Wtedy panie wymieniały się między sobą obrazkami, które potem same odwzorowywały na płótnie. Dziś jest o wiele łatwiej. Na rynku jest mnóstwo katalogów dla miłośniczek haftów, a wzory przychodzą już wydrukowane na płótnie, co znacznie ułatwia pracę.
- Oczywiście nie wszystko trzeba robić według wzoru. W niektórych obrazach zmieniam kolorystykę lub pomijam haftowanie jakiegoś elementu – tłumaczy E. Malcher.
W sumie na swoim koncie ma około 200 takich obrazów. Wiele z nich oprawiła i powiesiła w swoim domu.
- Wiszą w kuchni, na korytarzu, w sypialni i wszystkich pokojach. Cieszą oko moje, gości i domowników – mówi pani Elżbieta.
Mają różnorodną tematykę: od zwierząt i pejzaży po ludzi i scenki.
- Zmieniam obrazy zależnie od pory roku. Zimą w mojej kuchni można obejrzeć sikorki, wiosną rozkwitną kwiaty, a jesienią pojawią się leśne motywy – relacjonuje E. Malcher.
Prace pani Elżbiety można oglądać podczas wielu gminnych imprez: dożynek, kongresów, festynów parafialnych czy podczas regularnie organizowanych wystaw w Sławskim Centrum Kultury i Wypoczynku. Od początku jej wielkim fanem był Piotr Kokorniak, były dyrektor SCKiW, a obecny szef Centrum Kultury i Rekreacji we Wschowie.
- Podczas jednej z wystaw podszedł do mnie starszy pan i nie mógł się nachwalić moich prac. A potem się dowiedziałam, że to był profesor na artystycznej uczelni – mówi z dumą mieszkanka Wróblowa.
Kilka lat temu jeden z obrazów wysłała do fundacji Bogdana Smolenia. Napisała, żeby przeznaczyli go na charytatywny cel. Było to jeszcze za życia znanego kabareciarza.
- Ależ się zdziwiłam kiedy Smoleń do mnie zadzwonił i podziękował – mówi pani Ela.
Sama też spotyka się z ludzką wdzięcznością. Jeden z miłośników haftu, poznany na dożynkach w Jędrzychowicach , sam zaproponował artystce z Wróblowa, że wyszyje dla niej w prezencie obraz.
- Obraz przedstawiał mojego przedwcześnie zmarłego syna Adama podczas wyczynowej jazdy na rowerze. Sama bym się tego nie podjęła. To był obraz na podstawie zdjęcia – opowiada pani Elżbieta.
Jednak nie tylko haftowanie sprawia jej radość. W wolnych chwilach tworzy także kompozycje kwiatowe, które ozdabiają jej dom oraz ….zbiera autografy znanych ludzi. W jej czerwonym zeszyciku są autografy m.in. Liszowskiej, Nowickiego, Ewy Minge, Gąsowskiego, Kryszaka, Ewy Kuklińskiej, Roberta Janowskiego, kabaretu Hrabi czy Tomka Bednarka.
- Do każdego się dostanę! Kiedyś nie chcieli mnie wpuścić za kulisy do Jose Torresa. Podeszłam do ochroniarza i mówię: „Dawaj mi tu panie tę gwiazdę”! I co? Przyprowadził do mnie Torresa i autograf zdobyłam – uśmiecha się triumfalnie seniorka.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?