Lubuscy strażacy uczą przez doświadczanie. Pomagają im specjalne symulatory zagrożeń pożarowych

Symulatory to naszpikowane sprzętem elektronicznym makiety trzykondygnacyjnego biurowca, domu jednorodzinnego oraz lasu i jeziora. Choć z pozoru wyglądają jak domki dla lalek, to w rzeczywistości są nowoczesnymi narzędziami służącymi do demonstracji zagrożeń pożarowych.

W środku znajdują się realistycznie umeblowane i wyposażone pomieszczenia. Interaktywne urządzenia zostały też wyposażone w kamery, które pokazują między innymi jak wygląda zwarcie instalacji elektrycznej, jak rozprzestrzenia się dym w budynku podczas pożaru oraz jak działają czujki dymu czy tlenku węgla.

Te makiety są wyposażone w całe oprogramowanie komputerowe i elektroniczne. W każdym pomieszczeniu jest kamera - możemy to wszystko pokazać na dużym ekranie, dzięki czemu widzowie mogą się poczuć tak, jakby rzeczywiście uczestniczyli w niebezpiecznych sytuacjach - mówi Dariusz Szymura, rzecznik KW PSP w Gorzowie.

W symulatorach wywołać można wszelkie możliwe zagrożenia. W biurze jest to awaria instalacji elektrycznej i pożar pojemnika na śmieci, a w domu płonący olej na patelni, suszarka położona na wannie lub zwarcie lampek choinkowych. Ostatnia makieta prezentuje natomiast niebezpieczeństwa związane z wypoczynkiem nad jeziorem lub w lesie.

Symulatory umożliwiają nam zainscenizowanie wszystkich niebezpiecznych sytuacji. Sterowane przez komputery efekty świetlne, dźwiękowe oraz wydobywający się dym realnie oddają grozę sytuacji, pobudzając wyobraźnię widzów. W ten sposób - właśnie poprzez doświadczanie, a nie tylko suchą teorię dowiadujemy się co zrobić w momencie zagrożenia, jak się ewakuować, którymi kierunkami, jakie komunikaty możemy usłyszeć - dodaje Dariusz Szymura.

Domki są mobilne, dlatego można przetransportować je na przykład do szkoły, przedszkola czy na szkolenie do firmy. Strażacy mają w planach także specjalne prezentacje w salach edukacyjnych "Ognik", które działają na terenie województwa lubuskiego.

Czytaj również:

• Poważna awaria na osiedlu Staszica! Ulica Fredry była jak rwący potok!