Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eliasz walczy z chłoniakiem. Miesięczna kuracja kosztuje 20 tys. zł

Lucyna Makowska
Eliasz Dziarkowski od roku walczy ze złośliwym chłoniakiem. Dla siebie, córki i żony...
Eliasz Dziarkowski od roku walczy ze złośliwym chłoniakiem. Dla siebie, córki i żony... Arch. własne
- Obiecałem córce, że na szkolnym przedstawieniu będę najgłośniej bił brawo. I jej nie zawiodę. Muszę wyzdrowieć. Dla niej... - mówi Eliasz Dziarkowski, mąż Ani naszej redakcyjnej koleżanki.

Eliasz Dziarkowski o chorobie dowiedział się dokładnie rok temu. - Mąż jest bardzo młody, ma 26 lat, zanim dokładnie zdiagnozowano u niego nowotwór, mieliśmy wciąż nadzieję, że to pomyłka - opowiada Anna Dziarkowska - ale kiedy mieliśmy już pewność, oboje zdecydowaliśmy, że będziemy walczyć. Przez ten rok nigdy nie mieliśmy ani chwili zwątpienia. Każdego dnia żyjemy nadzieją, że choroba zacznie się cofać.

U Eliasza stwierdzono nowotwór złośliwy układu chłonnego - chłoniak Hodkina. Dla Ani, która wówczas spodziewała się upragnionego dziecka, był to cios. Wiedziała jednak, że nie może się poddać złym myślom.

- Eliasz sam nie raz mnie pocieszał, pomagał być silną, wciąż mówił, że nie ma się czym martwić, bo już na wiosnę będzie zdrowy...- podkreśla Ania.- Dziś Milenka ma już 8 miesięcy, choroba męża przez ten rok nie cofnęła się nawet o krok. Córeczka jest naszym promyczkiem, słoneczkiem, które rozjaśnia nam każdy dzień. Eliasz czasem jest tak słaby , że nie ma nawet siły pójść z nią na spacer.

To na Ani ciąży obowiązek zajmowania się dzieckiem, i mężem, ale jak mówi zawsze może liczyć na pomoc rodziny i przyjaciół. Jej mąż dużo czasu spędza w szpitalach, i właśnie wtedy pomocną dłoń wyciągają do rodziny bliscy. - Zawsze mam z kim pojechać na badania czy terapię.

E. Dziarkowski przyjął już 12 cykli chemioterapii, jednak po ich zakończeniu badanie wykazało, że choroba się rozwinęła zamiast cofnąć. Zastosowano kolejną linię chemioterapii jednak i ona nie przyniosła efektu. Obecnie jest leczony lekiem Adcetris, jednak badanie z maja 2017 wykazało przerzuty do szpiku kostnego i śledziony. - Choroba jest oporna na leczenie, ale ja nie chcę i nie zamierzam się poddać - przekonuje E. Dziarkowski. - Mam malutką córeczkę, żonę, która dodaje mi siły. Mam po co i dla kogo żyć. Nowotwór jest silny, ale ja jestem silniejszy. Żeby mu to udowodnić potrzebuję wsparcia.

Klinika w Heidelbergu wyceniła leczenie jego choroby na 65 000 euro. - Niebawem też będziemy musieli zakupić lek, którym kosztuje 24 000zł miesięcznie. To zupełnie przerasta nasze możliwości - dodaje A. Dziarkowska.

- Wiem, że to ogromne pieniądze, ale wierzę, że jeszcze będę miał siły, by pobiegać za moją córeczką, że wynagrodzę jej te wszystkie chwile, które spędzam w szpitalu. Obiecałem jej, że na szkolnym przedstawieniu będę najgłośniej bił brawo, że nauczę ją jeździć na rowerze. I nie zawiodę jej!

Ania ma tylko jedno marzenie: by jej mąż wyzdrowiał. Żeby pomógł jej wychować córkę... Każdy może pomóc Eliaszowi, choćby udostępniając link pomagam.pl/qewfnltv. Szczegóły zbiórki znajdziemy na stronie fundacji pomagam.pl

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto