Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beskid Andrychów wciąż niepokonany w III lidze, odprawiając Nidę Pińczów

Jerzy Zaborski
Tomasz Moskała (w środku) jesienią nie strzelił jeszcze gola dla Beskidu, ale wykonuje na boisku tzw. czarną robotę. Przekonali się o tym ostatnio piłkarze Nidy Pińczów.
Tomasz Moskała (w środku) jesienią nie strzelił jeszcze gola dla Beskidu, ale wykonuje na boisku tzw. czarną robotę. Przekonali się o tym ostatnio piłkarze Nidy Pińczów. Fot. Jerzy Zaborski (archiwum)
Beskid Andrychów po pokonaniu na własnym boisku Nidy Pińczów (3:0) zadomowił się w ścisłej czołówce grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej.

- Niech nikt nas nie budzi z tego snu _– mówi z uśmiechem Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu. - _Taki mamy zwyczaj, że cieszymy się z każdego sukcesu jeden dzień, ale potem myślimy już o kolejnym spotkaniu. Nigdy nie można oglądać się za siebie, lecz patrzeć naprzód.

W Andrychowie zdają sobie sprawę z tego, że kompletowanie kolejnych zwycięstwa sprawi, że rywale będą się uważniej przyglądać Beskidowi. - I tak poprawiliśmy wynik z poprzedniego sezonu, bo wtedy pierwszy raz przegraliśmy właśnie w czwartej kolejce, w Myślenicach z Dalinem 1:2, będąc wówczas liderem rozgrywek _– przypomina andrychowski szkoleniowiec. - Potem do połowy rundy byliśmy postrzegani przez konkurencję jako faworyci rozgrywek. Jak się w naszej grze coś zacięło, to może i nie przegrywaliśmy, ale zdecydowanie za dużo mieliśmy remisów. To dlatego teraz cieszymy się z tego, że w pierwszych czterech meczach trzy razy zwyciężyliśmy i tylko raz podzieliliśmy się punktami, w Libiążu._

W Andrychowie cieszą się z drugiego trafienia Włodzimierza Kierczaka, który miał zastąpić Przemysława Knapika, bo ten obrał kurs na Sołę Oświęcim, a w poprzednim sezonie był nie tylko najskuteczniejszym graczem w Beskidzie, ale czołowym snajperem rozgrywek. - Kierczak najzwyczajniej potrzebuje czasu na wkomponowanie się do zespołu, w którym latem doszło przecież do kilku korekt. Jeśli bramki nabierają powtarzalności, to z każdym trafieniem powinno być lepiej. Pamiętajmy, że Knapik zostawił mu wysoko zawieszoną poprzeczkę. Przed rundą jesienną nie brakowało głosów prześmiewców, że na jej starcie będziemy raczej dostarczycielami punktów, tymczasem konsekwentnie je gromadzimy _– trener Wądrzyk nie ukrywa z tego powodu satysfakcji. - _Chciałbym powiedzieć jednak też o Tomku Moskale. Do tej pory gol nie zdobył, ale wykonuje na boisku kawał tzw. czarnej roboty, bez której nie byłoby sukcesów naszego zespołu.

Przed andrychowianami trudny okres jesieni. - To ostatni tydzień bez meczu ligowego w środę _– podkreśla szkoleniowiec. - Potem przyjdzie nam walczyć nie tylko o punkty, ale także w meczu o Puchar Polski, dlatego muszę umiejętnie gospodarować siłami zawodników._

Sztab szkoleniowy Beskidu jest zadowolony z tego, że w bramce dzielnie spisuje się 20-letni Michał Kurzyniec, któremu przyszło się zmagać z legendą Marka Kudłacika, który w poprzednich latach był podporą zespołu. Młodzieżowiec w bramce daje trenerowi komfort ustawienia w polu tylko jednego takiego zawodnika, by być w zgodzie z przepisami.
W Pińczowie panował nastrój przygnębienia. - Po dobrym starcie, w którym zremisowaliśmy u siebie z Hutnikiem, kompletujemy porażki, co trochę zniechęca chłopców, że - jako beniaminek – nie możemy „ugryźć” przeciwników _– żałował Krzysztof Dziubel, trener Nidy. - W Andrychowie zagraliśmy bez Łukasza Miki, reżysera gry naszego zespołu._

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto